Poeta, dramaturg, krytyk, tłumacz.
W roku 1891 ukazały się utwory związane z naturalistycznym okresem twórczości, cykle wierszy: Obrazki natury, Ze Szląska, Z chałupy, tom gawęd Z chłopskiego zagonu. W roku 1891 nastąpił w jego twórczości przełom modernistyczny, dla którego charakterystyczny jest Krzak dzikiej róży (1898) i zbiory hymnów: Ginącemu światu (1902), Salve Regina (1902), tom prozy poetyckiej O bohaterskim koniu i walącym się domie (1906). Szczególne miejsce w jego twórczości zajmuje tom wierszy Księga ubogich (1916). Tłumaczył dramaty Ajschylosa, Eurypidesa, utwory Szekspira.
W zakładce ALBUM FOTOGRAFICZNY umieszczono zdjęcia związane z postacią Jana Kasprowicza.
![]()
Modlitwa wędrownego grajka
Przy małej wiejskiej kapliczce, stojącej wedle drogi
Ukląkł rzępoląc na skrzypkach wędrowny grajek ubogi.
Od czasu do czasu grający bezzębne otwierał wargi,
To przekomarzał się z Bogiem, to znów się korzył bez skargi.
Hej Panie Boże, coś wielkim
Gazdą nad gazdami,
Po coś mi dał taką skrzypkę,
Co jeno tumani i mami.
Spraw to, żebym na zawsze umiał dziękować Ci Panie,
Że sobie rzępolę jak mogę, że daję Ci na co mnie stać,
A jeszcze bardziej chroń mnie i od najmniejszej zawiści,
Że są na świecie grajkowie pełni szumniejszych myśli.
I niech pomnę w mym życiu czy bliskim, czy też dalekim
Żem człowiek jest przede wszystkim i niczym więcej jak człowiekiem.
Spraw w końcu, by przy tej kapliczce, obok tej wiejskiej drogi
Klękał i grywał na skrzypkach wędrowny grajek ubogi.

![]()
Księga Ubogich
O starowierne melodie!
O bogomodlne organy!
Słucham wasdzisiaj jak dawniej,
Do głebi rozmiłowany.
Przychodzę pod zrąb sczerniały
Modrzewiowego kościoła
I słucham, jak głos mnie odwieczny
Do wielkich wyznań woła.
Przytulon do lipy stuletniej,
Oszołomiony jej wonią,
Ulegam jej świętym urokom,
Co w pieśni organnej dzwonią.
Zda mi się, że w jej potędze
Odzywa się ogrom znowu,
Gdy Twórca nadawał kształty
Swemu płodnemu słowu.
Że w tych przycichłychakordach-
O jakże czekam ja na nie! -
Odzywa się jego serdeczne
Tych kształtów umiłowanie.
Czuję, zagubion w przedwieczu,
Jak dusza się moja przemienia,
Jaka ją żądza porywa,
Jakie ją wznoszą pragnienia.
Z gliny rzuconej mym mym rękom
Chciałbym ulepić dzieło,
Co serce by miało organne,
Co z niego początek wzięło
Wiem: nie dorówna - ci ono
Prawdzie pierwszego Mistrza,
Ale odbijać ją będzie,
