Rekrutacja i zapisy do przedszkola i szkoły - 2022/2023 O szkole Dokumenty szkoły Wymagania edukacyjne na poszczególne oceny Rejon Szkoły Podstawowej nr 298 Warto uczyć się w naszej szkole Baza szkoły Pracownicy pedagogiczni szkoły Rada Rodziców Sukcesy Sekretariat szkoły Kierownik gospodarczy Pedagog szkolny Doradztwo zawodowe w naszej szkole Terapia pedagogiczna Logopeda Psycholog Gabinet pielęgniarski Historia Hymn szkoły Patron szkoły Jan Kasprowicz Dzwonki na lekcję i przerwę Programy realizowane w szkole ze środków unijnych

    Informacje o szkole

    Patron szkoły Jan Kasprowicz

     
    Patron Szkoły Podstawowej nr 298 w Warszawie


    Jan Kasprowicz
    (1860 - 1926)


     

     

    PATRON SZKOŁY PODSTAWOWEJ nr 298 - Jan Kasprowicz

    Urodzony 12 grudnia 1860 we wsi Szymborzu pod Inowrocławiem, w rodzinie chłopa-analfabety. Uczył się w pruskich gimnazjach w Inowrocławiu, Poznaniu, Opolu i Raciborzu. Brał udział w konspiracyjnych pracach  samokształceniowo-patriotycznych. Maturę uzyskał w Poznaniu w 1884 roku. W roku 1884 podjął studia na uniwersytecie w Lipsku, a następnie na uniwersytecie we Wrocławiu, gdzie działał w polskich organizacjach studenckich. W roku 1887 dwukrotnie aresztowany, skazany na pół roku więzienia za działalność socjalistyczną. Na przełomie 1888/1889 przeniósł się do Lwowa, gdzie został redaktorem w miejscowej gazecie. Dla "Kuriera Lwowskiego" pisał artykuły literackie, artykuły polityczne o zaborze pruskim, sprawozdania sądowe. Działał w Kole Literacko-Artystycznym, "Sokole". Został członkiem Ligi Narodowej. W 1904 doktoryzował się na Uniwersytecie Lwowskim. W 1909 objął specjalnie dla niego utworzoną katedrę komparatystyki literackiej. W czasie pierwszej wojny światowej związał się z Narodową Demokracją. W roku 1920 ze Stefanem Żeromskim brał udział w akcji plebiscytowej na Warmii i Mazurach. W latach 1921-1922 był rektorem Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie. Od 1924 przebywał stale na Harendzie w Poroninie, gdzie zmarł 1 sierpnia 1926.


    Poeta, dramaturg, krytyk, tłumacz.
    W roku 1891 ukazały się utwory związane z naturalistycznym okresem twórczości, cykle wierszy: Obrazki natury, Ze Szląska, Z chałupy, tom gawęd Z chłopskiego zagonu.
    W roku 1891 nastąpił w jego twórczości przełom modernistyczny, dla którego charakterystyczny jest Krzak dzikiej róży (1898) i zbiory hymnów: Ginącemu światu (1902), Salve Regina (1902), tom prozy poetyckiej O bohaterskim koniu i walącym się domie (1906).  Szczególne miejsce w jego twórczości zajmuje tom wierszy Księga ubogich (1916). Tłumaczył dramaty Ajschylosa, Eurypidesa, utwory Szekspira.


         

    W zakładce ALBUM FOTOGRAFICZNY umieszczono zdjęcia związane z postacią Jana Kasprowicza.


     

    Modlitwa wędrownego grajka


    Przy małej wiejskiej kapliczce, stojącej wedle drogi

    Ukląkł rzępoląc na skrzypkach wędrowny grajek ubogi.

    Od czasu do czasu grający bezzębne otwierał wargi,

    To przekomarzał się z Bogiem, to znów się korzył bez skargi.

     

    Hej Panie Boże, coś wielkim

    Gazdą nad gazdami,

    Po coś mi dał taką skrzypkę,

    Co jeno tumani i mami.

     

    Spraw to, żebym na zawsze umiał dziękować Ci Panie,

    Że sobie rzępolę jak mogę, że daję Ci na co mnie stać,

    A jeszcze bardziej chroń mnie i od najmniejszej zawiści,

    Że są na świecie grajkowie pełni szumniejszych myśli.

     

    I niech pomnę w mym życiu czy bliskim, czy też dalekim

    Żem człowiek jest przede wszystkim i niczym więcej jak człowiekiem.

    Spraw w końcu, by przy tej kapliczce, obok tej wiejskiej drogi

    Klękał i grywał na skrzypkach wędrowny grajek ubogi.



     

    Księga Ubogich


    O starowierne melodie!

    O bogomodlne organy!

    Słucham wasdzisiaj jak dawniej,

    Do głebi rozmiłowany.

     

    Przychodzę pod zrąb sczerniały

    Modrzewiowego kościoła

    I słucham, jak głos mnie odwieczny

    Do wielkich wyznań woła.

     

    Przytulon do lipy stuletniej,

    Oszołomiony jej wonią,

    Ulegam jej świętym urokom,

    Co w pieśni organnej dzwonią.

     

    Zda mi się, że w jej potędze

    Odzywa się ogrom znowu,

    Gdy Twórca nadawał kształty

    Swemu płodnemu słowu.

     

    Że w tych przycichłychakordach-

    O jakże czekam ja na nie! -

    Odzywa się jego serdeczne

    Tych kształtów umiłowanie.

     

    Czuję, zagubion w przedwieczu,

    Jak dusza się moja przemienia,

    Jaka ją żądza porywa,

    Jakie ją wznoszą pragnienia.

     

    Z gliny rzuconej mym mym rękom

    Chciałbym ulepić dzieło,

    Co serce by miało organne,

    Co z niego początek wzięło 

     

    Wiem: nie dorówna - ci ono

    Prawdzie pierwszego Mistrza,

    Ale odbijać ją będzie,

    Jak niebo woda najczystsza.